Monika Popławska

Ashtanga yoga jest obecna w moim życiu od kilkunastu lat. Moja praktyka, jak i sposób, w jaki przedstawiam ją innym, oparte są na tradycyjnym systemie przekazywanym w KPJAYI w Mysore, w południowych Indiach. Miałam możliwość podróżować tam kilka lat z rzędu i uczyć się bezpośrednio od Sharata Jois. A w 2018 r. otrzymałam od niego autoryzację do uczenia pierwszej serii.

W moim przypadku w pełni sprawdziło się powiedzenie jednego z bardziej doświadczonych nauczycieli ashtangi – Richarda Freemana – który mawia, że „joga zrujnuje Ci życie”. Dodając zaraz potem „ale wierz mi – to dobra rzecz”. Regularna praktyka krok po kroku zaczęła wprowadzać zmiany, które sięgały daleko poza prostokąt maty. Prowadząc w stronę większego spokoju, odwagi i bardziej uważnego doświadczania życia.

Podstawą praktyki ashtangi jest dla mnie płynne połączenie ruchu, oddechu i uważności. Wykorzystanie ciała i oddechu jako narzędzi, by uspokoić umysł i sprowadzić go do punktu obserwacji. Indywidualny rytm praktyki sprawia, że możemy całą uwagę skupić na tym, co realnie pojawia się w danym momencie. A całość zaczyna daleko wykraczać poza praktykę czysto fizyczną.